fbpx
8 lipca 2021 Filip

„Tato, a kiedy ja?”- czyli jak zarazić sportem swoje dzieci

Na co dzień zajmuje się księgowością. Kilka lat temu po pewnej kontuzji postanowił wrócić do aktywnego stylu życia, więc zaczął uczestniczyć w biegach przeszkodowych (za każdym razem coraz dłuższych). Później był maraton, a kolejny długi bieg odbył się już w górach Kaukazu. Tak rozpoczął się jego ciąg przygód ze Sport Adventure – zrobił z nami wspinaczkę skalną, atak na Mnicha, spędził weekend z kajakarstwem górskim oraz czołgał się w jaskiniach na Jurze. A jego apetyt na przygody rośnie w miarę jedzenia! 

Co jest ważne w odkrywaniu świata? 

W wyprawach Sport Adventure Bartek docenia kompleksowość – można próbować nowych rzeczy bez konieczności kompletowania potrzebnego sprzętu, a instruktorzy pokazujący pasję są zawsze profesjonalistami. „To co mi się rzuciło w oczy już na pierwszej wyprawie to to, że wszystko na tych wyprawach jest robione z zachowaniem najwyższych zasad bezpieczeństwa. Wszystko jest przemyślane, żeby uczestnicy mogli podziwiać miejsca, w których się znajdują, ale w bezpieczny sposób.” Chęć na kolejne wyprawy bierze się z zaufania do marki, ale też z natury – Bartek był Łowcą Przygód od dawna. Wychowany w górach, zawsze miał ciągoty do przygód. Okazuje się, że to rodzinna sprawa! Aktywny w czasach dzieciństwa Bartek zaraża teraz pasją swoje dzieci. 

Przygoda z dziećmi – zachęcać, a nie zmuszać 

„Widzę z perspektywy lat małego Bartka, który próbuje różnych rzeczy, a teraz ma swoje dzieciaki, które robią to samo i chcą to robić – to jest fajne.” Bartek twierdzi, że jako Ojciec może dać swoim dzieciom możliwość, podpowiedź, ale bez chęci ze strony młodych – nie będzie sukcesu. „Moje dzieciaki spróbowały wspinaczki w Rabce, zobaczyły zdjęcia z Jury i od razu były chętne na taki wyjazd! Jednak na pewno nie chciałbym ich nigdy do tego zmuszać.” Nie ma znaczenia, czy chodzi o parcie na wyniki sportowe, czy inną dziedzinę. Jak zatem zachęcić dzieci do odłożenia tabletu i ruszenia na wyprawę?  

„Tata, a kiedy ja?” 

„Nie ma jakiejś reguły, uniwersalnej metody. Ważne jest też, żeby wiedzieć, kiedy odpuścić – można łatwo zrazić dziecko do danej dyscypliny. Kluczem do sukcesu może być wzbudzenie ciekawości już wcześniej.” – radzi Bartek. Jego dzieci od zawsze miały w swoim otoczeniu plecak turystyczny czy rower. Jeszcze zanim chodziły, już jeździły na wyprawy rowerowe (oczywiście w odpowiedniej przyczepie) i było to dla nich zupełnie naturalne, że można się gdzieś ubłocić, ubrudzić czy trochę zmarznąć. „Obserwuję u moich dzieci taką ciekawość aktywności” – prawdopodobnie to efekt tego, że od najmłodszych lat miały możliwość, wybór i najlepszych kompanów (i nauczycieli zarazem) – Rodziców. To procentuje w późniejszych latach i obie strony na tym korzystają. „W dzisiejszych czasach zawsze brakuje czasu na coś. Podczas wypraw czy wycieczek możemy ten czas nadrobić, spędzić go stuprocentowo.” – mówi nasz bohater. „Ja budzę w dzieciach trochę sportową zazdrość – one widzą moje poczynania i pytają „Tata, a kiedy ja?” – dodaje. 

Życie trzeba brać! 

„Można przeleżeć życie przed telewizorem i oglądać seriale, a można też zwiedzać, biegać, chłonąć świat. Sport pozwolił mi odkryć zupełnie nowe miejsca, ale też poznać miejsca już znane w kompletnie nowy sposób.” Bartek poleca, żeby – jeśli to tylko możliwe – włączać dzieci do sportowej części swojego życia. Należy tylko zdać się na instruktorów i organizatorów, którzy najlepiej wiedzą jaka wyprawa będzie odpowiednia dla danego wieku czy zainteresowań, a przy okazji zadbają o bezpieczne poznawanie pasji. Nie ma uniwersalnego przepisu, bo każdy jest inny, ale na pewno warto próbować. Nasz bohater przeżywał przygody od dziecka, jego dzieci również – to może być rodzinna historia każdego z Was!