Jura Krakowsko-Częstochowska to nie tylko idealne miejsce do wspinaczki, czy długich i malowniczych wycieczek rowerowych. Pod ziemią kryje się zupełnie inny świat, który zobaczy niewielu ludzi – świat jaskiń. O tym, dlaczego warto zostać grotołazem, dlaczego eksploracja jaskiń na Jurze to idealny początek przygody i jakie piękno kryje w sobie ciemność, wilgoć i brud powiedział nam instruktor Michał Konarski.
Michał w branży działa od kilkunastu lat, a w jaskiniach zakochał się zupełnie przypadkiem.
– Wszystko zaczęło się od wycieczki na którą w podstawówce zabrał nas nauczyciel geografii. Wyjechaliśmy na Morawy i tam pierwszy raz zobaczyłem piękno podziemi. To zostało ze mną na lata, bo dopiero na studiach, całkiem przypadkiem, poznałem ludzi ze Speleoklubu Wrocław, dzięki którym dziś zajmuję się tym zawodowo.
To właśnie Michał jest człowiekiem, który dba o bezpieczeństwo i udaną eksplorację jaskiń na Jurze przez Łowców Przygód. Tylko pod okiem wykwalifikowanego instruktora można mieć pewność, że cała przygoda zakończy się sukcesem i tylko instruktor gwarantuje odpowiednie zabezpieczenie w przypadku jakiegokolwiek wypadku. Co prawda zgodnie z prawem każdy może działać na Jurze, ale obecność człowieka doświadczonego sprawi, że doświadczymy podziemi w stu procentach.
– Samemu nie zwiedzimy tej jaskini tak jak z instruktorem. Widząc na naszej drodze jakiś przełaz, czy zwężenie instruktor pokaże, co i jak da radę zrobić i dzięki temu jesteśmy w stanie więcej zobaczyć. Ktoś niedoświadczony mógłby zrezygnować dużo wcześniej. Dodatkowo ciemność, chłód i wilgoć mogą potęgować strach, a instruktor sprawia, że lęki można łatwiej oswoić. Cały ciężar powodzenia wyprawy spoczywa na instruktorze.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Zanim przystąpimy do samej eksploracji jaskiń na Jurze niezbędne jest odpowiednie szkolenie. Pierwszego dnia instruktorzy dobiorą sprzęt, nauczą podstawowych rzeczy, obsługi przyrządu zjazdowego i samego zjazdu na linie oraz używania przyrządów zaciskowych, które służą do wychodzenia z jaskiń. W podziemnym świecie panują zasady odwrotne niż w górach – do jaskiń dużo łatwiej się dostać, niż z nich wyjść. Pierwszego dnia zwiedzimy jaskinie poziome, a każdy z nich pokazuje jak wielka różnorodność panuje pod ziemią. Dzień drugi to już zjazd do jaskini, czyli zalążek akcji jaskiniowej. To aktywność, której powinien spróbować każdy.
– Jedyne, co wyklucza z eksploracji jaskiń na Jurze to klaustrofobia, jednak z mojego doświadczenia wynika, że wielu ludziom wydaje się, że na nią cierpią. Często okazuje się, że ktoś się boi, ale potem z łatwością pokonuje przeszkody. Podczas mojej kariery miałem do czynienia tylko z jedną osobą, która wpadała w panikę na samą myśl o wejściu. Wtedy oczywiście należy odpuścić. Wydaję mi się, że często właśnie obecność instruktorów, ich empatia i wiara w to, że nasi podopieczni są w stanie pokonywać kolejne metry jaskiń, dodaje im skrzydeł.
Eksploracja jaskiń na Jurze – czy to dla wszystkich?
To właśnie instruktor dba o to, żeby odpowiednio ocenić umiejętności oraz predyspozycje każdego z grotołazów. Jeśli widzi, że kogoś dyskwalifikuje na przykład wzrost – powie o tym jasno, więc nie ma mowy o jakimkolwiek utknięciu. W dużej mierze wszelkie ciasne zaciski i przełazy, to że da się je pokonać tkwi w naszych głowach.
– Jeżeli nie mamy wiary w to co robimy, to powodzenie jest bardzo małe. Trzeba się nastawić do tego psychicznie. Jeśli znamy jaskinie po których chodzimy – a tak jest w przypadku Jury – jest to dużo łatwiejsze, bo można się odpowiednio przygotować.
Pierwszy krok ku nowej pasji
Dlaczego wybraliśmy właśnie Jurę Krakowsko-Częstochowską na nasze wyprawy? Jest tu bardzo dużo obiektów jaskiniowych, które są przedsmakiem żeby zweryfikować swoje umiejętności przed wyjazdami w Tatry czy na południe Europy. Kurs taternictwa jaskiniowego zaczyna się właśnie w tym miejscu.
– To idealne miejsce na pierwszy kontakt ze światem podziemnym, choćby po to, żeby zapoznać ludzi ze środowiskiem – z ciemnością, wilgocią i brudem. W jaskiniach Jury tkwi wielki urok. Możemy znaleźć tu różne ślady pracy wody, osady i nacieki, kolumny przez które należy się przeciskać. To wszystko jest piękne, ale też bardzo specyficzne. Albo ktoś kocha jaskinie albo ich nienawidzi, nie ma tutaj innej opcji.
Eksploracja jaskiń na Jurze może być pierwszym krokiem do dalszej eksploracji jaskiń. Podziemny świat stale się zmienia i wciąż stwarza kolejne wyzwania. Jak mówi Michał, Everest mamy tylko jeden i jeśli ktoś go zdobył może śmiało mówić, że znalazł się na dachu świata. Dna z kolei nigdy tak naprawdę nie poznaliśmy, bo okazuje się, że zawsze można zejść niżej.
– Piękno jaskiń tkwi też w tym, że nadal się nieodkrytym lądem. Są szczyty na które nikt nigdy nie wszedł, ale są one sfotografowane, a to co jest pod ziemią jest nadal nieznane. Członkowie wypraw eksploracyjnych często są swego rodzaju Kolumbami. Kiedyś żadna ludzka stopa nie stanęła na Księżycu, dopóki komuś się udało. Tutaj mamy „Księżyc” w zasięgu ręki. No i frajda z nazewnictwa! Odkrywając coś możemy to nazwać i zostanie to na długo po naszej śmierci. Piękna sprawa.