Jaskiniowa Przygoda to wyprawa podczas której chcemy pokazać wam piękno i urok podziemnego świata, przekazać nowe kompetencje i sprawić, że wielu z was pokona własne bariery i przełamie strach. Dlatego tak często wracamy na Jurę Krakowsko-Częstochowską – właśnie tam eksplorujemy jaskinie i uczymy się podstaw speleologii. Wielokrotną liderką tych wypraw była Katarzyna Zych i to właśnie z nią porozmawialiśmy o szczegółach jaskiniowej przygody.
– Jak myślisz, do kogo skierowana jest Jaskiniowa Przygoda?
– Tak naprawdę każdy może wziąć w niej udział, trzeba mieć jedynie ukończone 15 lat i chcieć, a jak wiadomo chcieć to móc. Spotykałam się z uczestnikami, którzy chcieli spróbować, wejść pod ziemię, bo nigdy tego nie robili. Byli też tacy, których zabrała druga połówka (tak, tak panowie – to głównie Panie mają takie pomysły i towarzyszą w ich realizacji). Praktycznie na każdej edycji trafia się więź pokoleniowa – rodzice biorą swoje dzieci i wspólnie spędzają aktywnie czas. Wachlarz uczestników jest bardzo szeroki, po prostu należy mieć otwartą głowę.
– Jak przebiega sama wyprawa?
– Wyprawa zawsze podzielona jest na dwie części. Pierwsza to część teoretyczna z elementami praktyki. Mam tutaj na myśli zajęcia na skałach, kiedy wszyscy uczymy poruszać się po linach, poznajemy czym jest małpowanie i zjazdy – dwie czynności niezbędne do wejścia do niedzielnych jaskiń. Tak spędzamy pierwsze przedpołudnie w sobotę. Część jaskiniowa to już zwiedzanie podziemnego świata. Trzeba się czołgać, przeciskać, układać. Jest to świetna zabawa, a wyzwanie goni wyzwanie.
– Wielu naszych potencjonalnych Łowców Przygód boi się, że nie da rady. Jak często udaje się przełamać ten strach?
Chyba każdy z nas choć raz podczas wyprawy pomyśli: „nie dam rady”, ale szybko okazuje się coś zupełnie innego. Tak jak wspomniałam wyżej, najważniejsze to otwarta głowa i chęci, jeśli są te dwa elementy to reszta jest tylko formalnością. W końcu ograniczenia są głównie właśnie w naszych głowach, ale idziemy przez te jaskinie krok po kroku. Obok siebie mamy zawsze instruktorów, którzy nie tylko dają nam gwarancję bezpieczeństwa, służą wiedzą, ale zasypują też ogromną energią i uśmiechem, a co za tym idzie – wszystko staje się łatwiejsze, nawet to małe zwężenie, do którego początkowo myśleliśmy, że nie wsadzimy głowy, a co dopiero reszty ciała. Po kilku chwilach wychodzimy niczym Alicja – w zupełnie innym świecie.
– Jaskiniowa Przygoda to zwiedzanie tego świata. Jak byś go opisała?
– Jaskiń nie potrafię zaszufladkować w czymkolwiek, to osobna kategoria. Można się ubrudzić, zmęczyć, przeczołgać, a co ważne przełamać swoje bariery. To bardzo fajna nauka mówiąca „nie ma rzeczy niemożliwych” – mowa o tych ograniczeniach w naszych głowach. Jaskinie są nieodkrytym światem, pięknym. Tu słychać wodę i można doświadczyć niczym nie skażonej ciemności.
– Co Ciebie zaskoczyło najbardziej podczas wypraw?
– Z edycji na edycję coraz lepiej rozumiem fenomen jaskiń, to piękne trafiać tam, gdzie byli nieliczni. Wspaniale patrzy mi się na uczestników, jak przełamują swoje lęki i idą dalej. Lubię moment kiedy „ciemno już, gasną wszystkie światła”. To jest magia, faktycznie mogę machać koleżance przed oczami, a ona tego nie widzi.