ŻYCIE TO PODRÓŻ
WYRUSZ W SWOJĄ DROGĘ
zwykłe początki prowadzą
do niezwykłych historii
ODKRYWAJĄC ŚWIAT,
ODKRYWASZ SIEBIE
Każdy z nas marzy o pełnych przygód podróżach, ale nie każdy ma odwagę, aby po nie sięgnąć. Poznaj naszych bohaterów – z pozoru zwyczajnych ludzi, których zmieniły historie pisane w podróży.
JAK W GÓRY
TO DO NEPALU
górski zółtodziób na trasie do Annapurna Base Camp
MAJESTAT ANNAPURNY ONIEŚMIELA
Edzia była górskim żółtodziobem, ale za to miała marzenia. I tak wybrała się z nami do Nepalu, by dojść do Annapura Base Camp. Szalone powiadacie? Oto, co Edzia powiedziała po wyprawie:
Mieszkając w Gdyni, góry widuje rzadko. Nie miałam zbyt wielu okazji do zdobywania polskich Tatr, a na szczytach znajdowałam się przy pomocy kolejek czy wyciągów. Moja kondycja zostawiała wiele do życzenia. Wtedy zobaczyłam na stronie Sport Adventure informację o wyprawie do Nepalu z wejściem na Annapurnę Base Camp. Pomyślałam, że ta wyprawa nie jest dla mnie, jestem za słaba, może w przyszłym roku, może wtedy, kiedy się za siebie wezmę…
Po rozmowach ze Sport Adventure zostałam zapewniona, że dam radę, dzięki wsparciu grupy i jej liderów. Po dłuższej chwili namysłu zapisałam się, a dni do wyjazdu odliczałam jak do wyprawy mojego życia, jednocześnie czując w środku ścisk i zadając pytanie: a co jeśli nie dam rady?
Nadszedł czas wyjazdu. Spakowana spotkałam się z grupą na lotnisku, czując podekscytowanie i niepewność co mnie czeka. Co ja robię? Przecież kije trekkingowe kupiłam trzy dni temu i nie wiem jak się z nimi obchodzić! Ruszyliśmy w Himalaje!
Na miejscu wzięłam głęboki oddech, zaczynając wyprawę życia. Nikt nie myślał o szybkim marszu, ponieważ każdy delektował się widokami, a to był dopiero początek! Jak to? Koniec na dzisiaj? Tutaj śpimy? Przecież ja się nie zmęczyłam! Nie było na to czasu, każdy był pochłonięty otaczającymi nas widokami.
Każdy z nas pokonywał tę trasę w swoim tempie, nie spiesząc się. Przystawialiśmy co chwila, żeby zapisać w pamięci mijane krajobrazy, których nie zapomnę nigdy. W takim oto spacerowym tempie i z bardzo przyjaznymi kompanami, po kilku dniach zobaczyliśmy Sanktuarium Annapurny! Kiedy pokonałam ostatni schodek i moja noga stanęła pod znakiem „NAMASTE” do oczu napłynęły mi łzy szczęścia! Wszyscy śpiewali, skakali i bili brawo!
Do tego atmosfera panująca na wyprawie nadaje temu wszystkiemu wyjątkowy klimat. Ta wyprawa zostanie mi w pamięci do końca życia! Wspomnienia zostają z nami na zawsze!
JEBEL TOUBKAL
DLA KAŻDEGO
Mój pierwszy
4-tysięcznik
SZCZYT MARZEŃ DLA KAŻDEGO
Zdobycie szczytu, w połączeniu z innymi atrakcjami Maroka, to recepta dogłębne poznanie tego, co do zaoferowania ma Brama Afryki. Piotr, jeden z uczestników naszej ostatniej wyprawy, dzieli się swoimi wrażeniami z pełnej przygód, marokańskiej eskapady:
Jebel Toubkal jest rewelacyjny. Spodziewałem się, że będzie trudniej na niego wejść. Dałem bez problemu radę i myślę, że wystarczy odrobinę sprawności, chęci i spokojnie można zdobyć ten 4-tysięcznik.
W trekkingu super było, że na sam szczyt wyruszaliśmy w nocy, w całkowitej ciemności. Byliśmy na wschodzie słońca, maszerowaliśmy wtedy, kiedy słońce wschodziło do góry i oświetlało te góry. One z każdą chwilą wyglądały zupełnie inaczej. Widoki zapierające dech w piersiach.
Nasz przewodnik naprawdę świetnie się spisał, potrafił rozpoznać jakie tempo ma każdy z nas i czego potrzebuje cała grupa, to było rewelacyjne.
Co podczas całej wyprawy zrobiło na Tobie największe wrażenie?
Zdecydowanie główna część, czyli wyprawa na Toubkal, ale całe Maroko: ludzie, jedzenie, to wszystko co napotkaliśmy na drodze, organizacja. Ilość miejsc, które żeśmy odwiedzili, jak na tak krótki okres była wystarczająca. Naprawdę jedna z najlepszych wypraw jaką kiedykolwiek odbyłem.
Co byś powiedział ludziom, którym marzy się taka wyprawa?
Po pierwsze nie ma się czego obawiać jeśli chodzi o Jebel Toubkal. Nasza grupa była zróżnicowana, każdy o różnym stopniu sprawności, a wszyscy spokojnie daliśmy radę! Wystarczy po prostu ruszyć się z kanapy i można iść do góry. Nie jest to jakoś bardzo mocno wyczerpujące. Natomiast samo zwiedzenie Maroka stanowi dodatkową wisienkę na torcie.
Nie bój się wielkich marzeń, spraw tylko, by przerodziły się one we wspomnienia. Bo życie jest zbyt krótkie, aby spędzić je w wygodnym fotelu.
EVEREST
PO 50-TCE
Renata na szlaku do Everest Base Camp
OKO W OKO
Z NAJWYŻSZĄ GÓRĄ ŚWIATA
Renata – mama, babcia i pasjonatka gór, która marzyła o tym, by zobaczyć Himalaje. Jej ambitne plany były często weryfikowane przez życie. Przyszedł jednak dzień, kiedy Renata powiedziała sobie: JADĘ! A kilka miesięcy później siedziała z nami w samolocie podążającym do Nepalu.
Nic nie jest tyle warte, żadne pieniądze, w porównaniu do tego, co można zobaczyć, jakich wrażeń doznać i jakich ludzi spotkać.
Zobaczyłam jak żyją ludzie w Himalajach. Po takim doświadczeniu wszystko inaczej układa się w głowie, pojawiają się inne priorytety. U nas ludzie ścigają się ze sobą, nie mają na nic czasu. Tu wszyscy, choć nie mają wiele, doceniają to i są naprawdę szczęśliwi.
Jak ocenia sam trekking?
Mimo, że po kilku dniach wędrówki jest się zmęczonym i przysmażonym od ostrego słońca to nie jest ważne. To wszystko zjedzie. A to, co zostało w mojej głowie i sercu zostanie ze mną na zawsze.
Czy miała obawy o to czy sobie poradzi?
Pewnie! A najlepsze jest to, że ekipa organizatorów i pozostałych uczestników była mi totalnie nieznana. Ludzie w różnym wieku, doświadczeniu i odmiennymi życiorysami, stworzyli zgrany i wspierający się team, tworząc przy tym wspaniałą atmosferę. To wsparcie było uskrzydlające! Przewodnicy i Szepowie, zajmowali się nami na każdym etapie, pomagając i wspierając. Czułam się bardzo zaopiekowana.
To, że byłam pod Everestem i to, jak powiedział jeden z przewodników: “Jesteśmy na Evereście, nie zdobyliśmy szczytu, ale jesteśmy na Evereście”. To jest spełnienie marzeń i będę o tym do końca życia wszystkim opowiadać.
PODRÓŻ DO NEPALU
ZMIENIA CZŁOWIEKA
NA ZAWSZE
Janek o trekkingu do Everest Base Camp
W DRODZE PO HIMALAJSKIE MARZENIA
Jechał z nami po góry i nieziemskie widoki, a zobaczył i doświadczył o wiele więcej. Oto jego historia:
Urodziłem się w górach i w nich żyję. Konkretnie – w Tatrach. Mogę powiedzieć, że wlazłem tu niemal do każdej dziury. Naturalnie z czasem chciałem zobaczyć więcej i zjeździłem trochę świata, ale w końcu musiał nadejść czas na góry najwyższe, czyli Himalaje. Przyznam, że chciałem zobaczyć Everest i posmakować majestatu himalajskich szczytów.
Jechałem z myślą o cieszeniu oczu, a tymczasem największym i najmilszym zaskoczeniem okazała się lokalna ludność.
Do tej pory ogromne wrażenie robi na mnie życiowa energia jaką mają Nepalczycy. Nie mają tego co my, a mimo to bije od nich niesamowite szczęście, które rozlewa się na ludzi tam podróżujących. To zostaje w człowieku po powrocie” – opowiada o swoim trekkingu do Everest Base Camp.
O swoich doświadczeniach na tak stosunkowo krótkiej wyprawie potrafi opowiadać godzinami. Zapytany jednak, czy potrafiłby jednym zdaniem streścić prawie trzy tygodnie spędzone w Himalajach odpowiada:
„Chcesz poznać siebie? Jedź w Himalaje!”
Poza wrażeniami kulturowymi i wizualnymi Janek przeżył w Himalajach jeszcze… poród kamienia nerkowego! Podczas jednej z nocy w Tea House, obudził go koszmarny ból. Nasz nepalski przewodnik, po chwili rozmowy z Jankiem od razu wiedział, co się dzieje i rozmasował mu okolice nerki, co na chwilę ulżyło w cierpieniu. Janek ostatecznie musiał jednak zostać przetransportowany do szpitala, gdzie udzielono mu profesjonalnej pomocy medycznej. Jak sam twierdzi – ma co wspominać!
DLACZEGO WARTO
NAM ZAUFAĆ?
- +80 zorganizowanych wypraw
- +1050 zadowolonych uczestników
- Bezpieczeństwo przede wszystkim: masz wrócić do domu z głową pełną wrażeń, ale w jednym kawałku!
- Wiedza od ekspertów: na każdej wyprawie aktywności uczy Cię specjalista z wieloletnim doświadczeniem
- Kameralne grupy: maks do 15 uczestników
- Kompleksowa organizacja: o nic nie musisz się martwić
- Pomoc merytoryczna przed wyprawą: będziemy w stałym kontakcie, przygotowując Cię do wyjazdu
- Budujemy relacje: tworzymy społeczność Łowców Przygód. Na wyprawach poznasz ludzi podobnych sobie, którzy tak jak Ty, kochają odkrywać nowe rzeczy!
- Brak ukrytych kosztów: stawiamy na transparentność i partnerskie podejście
- Zarażamy pozytywną energią: ostrzegamy! Po powrocie do domu będziesz miał/a ochotę na WIĘCEJ!
OPINIE O SPORT ADVENTURE
NAJCZĘŚCIEJ
ZADAWANE PYTANIA
Dla wszystkich, którzy chcą przeżyć przygodę! Nie musisz być wysportowany, aby spróbować nowej aktywności. Wystarczy chcieć ruszyć się z kanapy. Wiek, waga ani doświadczenie nie jest ŻADNĄ przeszkodą.
Wystarczy wypełnić formularz zgłoszeniowy, znajdujący się w ofercie danej wyprawy. Gwarancją miejsca na wyprawie jest wpłata pierwszej raty za udział. Jej wysokość jest zawarta w opisie oferty wyjazdu.
Preferujemy kameralne grupy, które nie przekraczają 15 osób na jednego Lidera Wyprawy Sport Adventure. Stawiamy na atmosferę i zgrany zespół podczas wyprawy
Na wyprawie jest obecny Lider Sport Adventure. Przed wyruszeniem w drogę chętnie odpowie na wszystkie nurtujące kwestie oraz pomoże Ci się przygotować do wyprawy. Lider dba o organizację, bezpieczeństwo, atmosferę i realizację planu na miejscu. Podczas wyprawy Lider bezpośrednio współpracuje z lokalnymi przewodnikami oraz instruktorami, odpowiedzialnymi za realizację poszczególnych części programu.
Dokładnie tak, zajmiemy się resztą: formalności, zakwaterowanie, organizacja programu wyprawy i wszystkich aktywności oraz merytoryczna pomoc przed wyjazdem. Ty tylko odliczasz dni, które pozostały do Twojej przygody!
Jasne! Ubezpieczenie działa w przypadku choroby (w tym COVID-19) lub innych losowych okoliczności, które uniemożliwią Ci udział w wyprawie. Więcej informacji na temat warunków ubezpieczenia znajdziesz u Lidera poszczególnej wyprawy.
Oczywiście, taką informację potrzebujemy od Ciebie przy dokonywaniu wpłaty zaliczki.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zapisz się na nasze depesze!
- Dowiedz się o wyprawach jako pierwszy
- Korzystaj ze zniżek na wyjazdy
- Dziel się opinią, wpływaj na jakość i kształt organizowanych wypraw